O 16
zaczęło się M&G. Moja kolej nadeszła szybko. Zdjęcie z zespołem, upominek,
autografy, krótka wymiana zdań... I na salę. Po soundchecku, gdzie Ryland
oślepiał fanów światłami, było spotkanie z nim. Zabrał na za kulisy, oprowadził
i pokazał podstawy pracy DJ-a. Na koniec usiedliśmy na backstage'u i zjedliśmy
pizzę.
-
Podobało się? - spytał Ry, gdy M&G dobiegał już końca.
-
Tak!!! - odpowiedzieli wszyscy chórem.
- W
takim razie zapraszam następnym razem. - uśmiechnął się. - Przejdźcie na salę
koncertową. - dodał i odprowadził grupę do wyjścia. - Daisy, zaczekaj. -
chwycił mnie za nadgarstek. - Dasz mi swój numer? Wiesz, żebyśmy mogli się
zgadać. – gestykulował.
- Jasne.
Masz kartkę? - odparłam.
Chłopak
chwilę szukał po kieszeniach, a po chwili podał mi telefon.
-
Zapisz od razu w kontaktach i zadzwoń do siebie, byś miała mój numer. - puścił
do mnie oczko.
Zrobiłam
to o co prosił chłopak i oddałam mu urządzenie.
- Gotowe.
- uśmiechnęłam się szerzej. Idę do
znajomej, na salę. Zadzwonimy się jutro. - opuściłam backstage i odnalazłam
Ninę w tłumie.
Później
był krótki support, którym był nie kto inny niż mój kochany Ryland. Tańczyłam i
śpiewałam razem z tłumem, zupełnie zapominając, że sama jestem artystką.
Po
kilku minutowej przerwie, gdy show DJ dobiegło końca, zespół wyszedł na scenę.
Najpierw Ellington i Rydel, po nich Riker z Rockym, a na koniec Ross.
Najmłodszy w zespole szalał na scenie i porywał fanów do tańca. Muzyka była
głośna, światła co chwilę inne, atmosfera nieziemska.
Wróciłam
do domu przed drugą. Wzięłam szybką kąpiel i położyłam się spać. Byłam tak
zmęczona, że od razu zasnęłam.