piątek, 27 maja 2016

Rozdział 8

O 16 zaczęło się M&G. Moja kolej nadeszła szybko. Zdjęcie z zespołem, upominek, autografy, krótka wymiana zdań... I na salę. Po soundchecku, gdzie Ryland oślepiał fanów światłami, było spotkanie z nim. Zabrał na za kulisy, oprowadził i pokazał podstawy pracy DJ-a. Na koniec usiedliśmy na backstage'u i zjedliśmy pizzę.
- Podobało się? - spytał Ry, gdy M&G dobiegał już końca.
- Tak!!! - odpowiedzieli wszyscy chórem.
- W takim razie zapraszam następnym razem. - uśmiechnął się. - Przejdźcie na salę koncertową. - dodał i odprowadził grupę do wyjścia. - Daisy, zaczekaj. - chwycił mnie za nadgarstek. - Dasz mi swój numer? Wiesz, żebyśmy mogli się zgadać. – gestykulował.
- Jasne. Masz kartkę? - odparłam.
Chłopak chwilę szukał po kieszeniach, a po chwili podał mi telefon.
- Zapisz od razu w kontaktach i zadzwoń do siebie, byś miała mój numer. - puścił do mnie oczko.
Zrobiłam to o co prosił chłopak i oddałam mu urządzenie.
- Gotowe. - uśmiechnęłam się szerzej.  Idę do znajomej, na salę. Zadzwonimy się jutro. - opuściłam backstage i odnalazłam Ninę w tłumie.

Później był krótki support, którym był nie kto inny niż mój kochany Ryland. Tańczyłam i śpiewałam razem z tłumem, zupełnie zapominając, że sama jestem artystką.
Po kilku minutowej przerwie, gdy show DJ dobiegło końca, zespół wyszedł na scenę. Najpierw Ellington i Rydel, po nich Riker z Rockym, a na koniec Ross. Najmłodszy w zespole szalał na scenie i porywał fanów do tańca. Muzyka była głośna, światła co chwilę inne, atmosfera nieziemska.

Wróciłam do domu przed drugą. Wzięłam szybką kąpiel i położyłam się spać. Byłam tak zmęczona, że od razu zasnęłam.

piątek, 20 maja 2016

Rozdział 7

Z dedykacją dla Rikeroholic <3
Wszystkiego najlepszego z okazji jutrzejszych urodzin!
(A dziś świętujemy urodziny Brennana Benko z The Heirs)

Od samego rana, razem z Niną, szykowałam się do koncertu.
- Nie myślisz, że jeśli będę wyglądać naturalnie, bez żadnych upiększeń, to będzie lepiej? - spytałam ją, gdy próbowała uczesać mi koka.
- No może. - puściła moje włosy. - Chyba tak będziesz czuła się lepiej, co?
- O niebo lepiej. Wolę być sobą i nie poderwać Rylanda, niż udawać kogoś innego i go zawieść. - odparłam i przeczesałam włosy. Proste, rozpuszczone, wyglądają u mnie znacznie lepiej.
- A ja jednak się wystroję. - stwierdziła i zniknęła w łazience.
Oj ta Nina... Jest strasznie szalona. Mam tylko nadzieję, że nie narobi nam wstydu przed zespołem...

Przyjechałyśmy pod klub godzinę przed czasem. Nina poszła po coś do picia, a ja zagadywałam R5ers. Były bardzo sympatycze.
- Moment, skądś Cię znam. - usłyszałam za plecami. - Już wiem. Jesteś Daisy Guttridge i nagrywasz covery na Youtube. - głos dodał po chwili. Obróciłam się i zobaczyłam Rylanda Lyncha we własnej osobie. - Miło Cię poznać. - uśmiechnął się. - Ryland, ale to chyba już wiesz. - wyciągnął rękę.
- Daisy, ale to już wiesz. - uścisnęłam jego dłoń i odwzajemniłam uśmiech.
- Chciałem nawiązać z Tobą współpracę, ale nie widziałem jak. A teraz okazja sama się natrafiła. - spojrzał mi prosto w oczy. - Co Ty na to? Ja, Ty i jeden fajny kawałek...
- Tak. - odpowiedziałam bez wahania. - Zgadzam się. - byłam tak szczęśliwa, że nie panowałam nad sobą i rzuciłam się Ryry'emu na szyję. Nie odtrącił mnie, a wręcz przeciwnie. Jego silne ramiona objęły mnie, a miękkie dłonie pogłaskały włosy.
'Jesteś ogromną szczęściarą Guttridge. Ry Lynch nawiązał z Tobą współpracę, a teraz trzyma Cię w swoich ciepłych ramionach.' powiedziałam sama do sobie w myślach i jeszcze mocniej wtuliłam się w chłopaka.
Chciałam by ta chwila trwała wiecznie, ale minutę później pojawił się pan Mark i Ryland poszedł z nim.
- Zgadamy się później. - rzucił Ryry i zniknął za drzwiami.
Stałam taka rozmarzona, gdy wróciła Nina.
- A co tu się stało? - spytała, patrząc na mnie.
- Ry zaproponował mi współpracę. - oznajmiłam z radością, a znajoma mocno mnie wyściskała.
- Gratuluję. Zawsze w Ciebie wierzyłam. - powiedziała, a mi zrobiło się niezmiernie miło.

piątek, 13 maja 2016

Rozdział 6

Czas do koncertu minął szybciutko. Szybciej niż w roku akademickim. Dziś było tea party, a koncert już jutro
- Nadal nie wierzę, że to już dziś. - oznajmiłam, gdy  byłyśmy w drodze na tea party.
- Ja też.  - przytaknęła.
Zaparkowałam pod hotelem, gdzie odbywało się wydarzenie i wysiadłymy z auta.  Skierowałyśmy się do budynku. Ochroniarz sprawdził bilety i znalazłyśmy się w środku.
- Witam na moim tea party. Zapraszam do grupy i życzę dobrej zabawy. - Rydel przywitała nas.
- Dziękujemy. - odpowiedziałam w imieniu siebie i Niny.
Zasiadłyśmy przy stole wśród kilku młodych R5er i włączyłyśmy się w rozmowę.

Kilkanaście minut później dołączyła do nas Rydel. Zrobiła krótki wykład z etykiety herbacianych przyjęć, a następnie zaprosiła nas do wspólnych zdjęć.
Czas mijał szybko. Bardzo szybko. Zdążyłam zjeść jedną truskawkę w czekoladzie i wypić jedną małą filiżankę herbaty. Atmosfera była bardzo przyjazna, można rzec rodzinna.
Na sam koniec Rydel wysciskała nas jak dobrych znajomych i odprowadziła do wyjścia.

- To było niesamowite. Ta zastawa, Ci mili ludzie... - zachwycała się Nina kiedy wracaliśmy do mojego wynajętego, londyńskiego mieszkanka.
- Mi też się podobało. - rzuciłam, gdy wreszcie umilkła. - Już się nie mogę doczekać jutra. Stanę twarzą w twarz z Rylandem. - dodałam z entuzjazmem.
- Oj Daisy, Daisy... Ty chyba się w nim kochasz... - westchnęła.
- No coś Ty.  - machnęłam ręka. - On jest za młody. - powiedziałam nie okazując żadnych emocji i skupiłam się na jeździe.

Gdy wróciłyśmy do mieszkania, przebrałyśmy się w wygodniejsze ubrania. Przygotowałam kolację i ugościłam znajomą jak należy.
Nina nocowała u mnie, gdyż jutro od samego rana, planowałyśmy szykować się do koncertu. Uparła się, że zrobi mnie na bóstwo, żeby Ryland zwrócił na mnie uwagę. Wcale nie liczę na to, że się uda, bo:
> po pierwsze: jestem starsza od niego
> po drugie: nie należę do najładniejszych dziewczyn, które lądują w jego łóżku, jak przypuszczam
> i po trzecie: mieszkam w Londynie,  a on w LA.
Więc czemu się zgodziłam na propozycję Niny? Tylko dlatego, że jest moją przyjaciółką, a ja nie chcę jej zranić.

piątek, 6 maja 2016

Rozdział 5

Special for Rikeroholic

Po zaliczeniu ostatnich trzech egzaminów wybrałam się na krótki urlop w rodzinne strony. Rodzice zgodzili się bym zabrała Ninę, tak więc zrobiłam.
- Cześć słoneczko. - tata wysciskał mnie od wejścia. - Ależ urosłaś... Pewnie Cię teraz nie poznają... - nawijał po drodze do mojego pokoju, jednocześnie niosąc walizki.
Teraz jest kochany i opiekuńczy, ale za kilka dni stanie się natrętny i będzie chciał kontrolować każdy mój ruch.

Po obiedzie, usiadłam ze znajomą na werandzie.
- Piękny mamy dziś dzień, co nie? - spytałam, patrząc w niebo.
- O tak. Idealny do myślenia o koncercie... - Nina rozmarzyła się. - Myślałaś już co założysz? - przeczesała włosy.
- Troszkę. Na tea party planuję ubrać sukienkę, tą białą w kwiatki. A na koncert chyba dżinsy i zwykłą koszulkę. I obowiązkowo do każdego zestawu skórzaną kurtkę i trampki. - rozsiadłam się wygodniej. - A Ty?
- Hmm... Chyba tą czarną sukienkę na VIP-a z Rydel, a na koncert podobnie jak ty, tyle, że ja wezmę bluzę dresową. -  upiła łyk soku pomarańczowego.
- Cześć dziewczyny! Daisy, jak dobrze Cię widzieć! - Katherine, moja znajoma z USA, wołała do nas już od furtki. Szybkim krokiem podeszła do nas i wysciskała. - Opowiadajcie, co u Was. - usiadła na wolnym krześle, na przeciwko mnie.
- Jedziemy na koncert R5. - oznajmiłam szybko.
- Tych seksiaków z Ameryki? Boże, jak ja ich uwielbiam. Byłam już na pięciu koncertach. Nawet nie wiesz jakie to cudowne uczucie... - rozgadała się na dobre.
Katherine jest bardzo śliczną i naturalną dziewczyną. Wszyscy ją znają, bo jako jedyna z tej wsi wyjechała do Los Angeles,  a nie do Londynu. Mimo to nadal jest miłą i sympatyczną wiejską kobietą.

Późnym wieczorem położyłam się do łóżka. Usiłowałam spać, ale sam fakt, że niebawem zobaczę R5 i Rylanda spędzał mi sen z powiek.
- Nina, śpisz? - zapytałam ją.
- Yhy... - mruknęła i obróciła się na drugi bok.
Schowałam twarz w poduszki i w myślach powtarzałam sobie 'Daisy musisz już spać. Jutro, wcześnie rano, kury będą czekać, aż je nakarmisz. I świnki też. I krówki...'. Znużona rozmową sama ze sobą, zasnęłam. 

O piątej rano zadzwonił mój budzik. Leniwie zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic na przebudzenie i ubrałam czyste rzeczy. Związałam włosy w wysoką kitkę i zeszłam do kuchni. Tato właśnie szykował śniadanie.
- Cześć tato. - ucałowałam go w policzek.
- Dzień dobry Daisy. Gotowa na wiejski dzień? - tata postawił na stole talerz z kanapkami.
- Tak. Tylko śniadanko i idę. - uśmiechnęłam się szeroko.
I tak właśnie będzie wyglądał mój urlop od szkoły - praca w polu, praca przy zwierzętach, praca w domu i minimium odpoczynku.

---------------------------
Witajcie!
Wiem, dawno nie było notki, ale dziś chce podzielić się kilkoma zdjęciami z wycieczki klasowej do Warszawy. Ogólnie było super, szkoda tylko, że niektórzy nie umieli się zachować.
A oto i kilka zdjęć:






















Pozdrowionka i zapraszam za tydzień <3