Czas
do koncertu minął szybciutko. Szybciej niż w roku akademickim. Dziś było tea
party, a koncert już jutro
-
Nadal nie wierzę, że to już dziś. - oznajmiłam, gdy byłyśmy w drodze na tea party.
- Ja
też. - przytaknęła.
Zaparkowałam
pod hotelem, gdzie odbywało się wydarzenie i wysiadłymy z auta. Skierowałyśmy się do budynku. Ochroniarz
sprawdził bilety i znalazłyśmy się w środku.
-
Witam na moim tea party. Zapraszam do grupy i życzę dobrej zabawy. - Rydel
przywitała nas.
-
Dziękujemy. - odpowiedziałam w imieniu siebie i Niny.
Zasiadłyśmy
przy stole wśród kilku młodych R5er i włączyłyśmy się w rozmowę.
Kilkanaście
minut później dołączyła do nas Rydel. Zrobiła krótki wykład z etykiety
herbacianych przyjęć, a następnie zaprosiła nas do wspólnych zdjęć.
Czas
mijał szybko. Bardzo szybko. Zdążyłam zjeść jedną truskawkę w czekoladzie i
wypić jedną małą filiżankę herbaty. Atmosfera była bardzo przyjazna, można rzec
rodzinna.
Na
sam koniec Rydel wysciskała nas jak dobrych znajomych i odprowadziła do
wyjścia.
- To
było niesamowite. Ta zastawa, Ci mili ludzie... - zachwycała się Nina kiedy
wracaliśmy do mojego wynajętego, londyńskiego mieszkanka.
- Mi
też się podobało. - rzuciłam, gdy wreszcie umilkła. - Już się nie mogę doczekać
jutra. Stanę twarzą w twarz z Rylandem. - dodałam z entuzjazmem.
- Oj
Daisy, Daisy... Ty chyba się w nim kochasz... - westchnęła.
- No
coś Ty. - machnęłam ręka. - On jest za
młody. - powiedziałam nie okazując żadnych emocji i skupiłam się na jeździe.
Gdy
wróciłyśmy do mieszkania, przebrałyśmy się w wygodniejsze ubrania.
Przygotowałam kolację i ugościłam znajomą jak należy.
Nina
nocowała u mnie, gdyż jutro od samego rana, planowałyśmy szykować się do
koncertu. Uparła się, że zrobi mnie na bóstwo, żeby Ryland zwrócił na mnie
uwagę. Wcale nie liczę na to, że się uda, bo:
>
po pierwsze: jestem starsza od niego
>
po drugie: nie należę do najładniejszych dziewczyn, które lądują w jego łóżku,
jak przypuszczam
>
i po trzecie: mieszkam w Londynie, a on
w LA.
Więc
czemu się zgodziłam na propozycję Niny? Tylko dlatego, że jest moją
przyjaciółką, a ja nie chcę jej zranić.
Tak sobie właśnie wyobrażałam tea party.
OdpowiedzUsuńA Nina i Daisy robią sobie w domu drugą część przyjęcia ;) Może nawet lepszą.
Pozdrawiam serdecznie i czekam na next - w którym jak myślę pojawi się Ryry ;)
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ^.^
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Daisy nie wierzy w swoje możliwości. A jeśli Ryland jakimś cudem jej nie zauważy, to Nina po koncercie popchnie ją na niego wraz, z gorącą kawą ^.^
Czekam na next :3
Pozdrawiam,
Inna