piątek, 6 maja 2016

Rozdział 5

Special for Rikeroholic

Po zaliczeniu ostatnich trzech egzaminów wybrałam się na krótki urlop w rodzinne strony. Rodzice zgodzili się bym zabrała Ninę, tak więc zrobiłam.
- Cześć słoneczko. - tata wysciskał mnie od wejścia. - Ależ urosłaś... Pewnie Cię teraz nie poznają... - nawijał po drodze do mojego pokoju, jednocześnie niosąc walizki.
Teraz jest kochany i opiekuńczy, ale za kilka dni stanie się natrętny i będzie chciał kontrolować każdy mój ruch.

Po obiedzie, usiadłam ze znajomą na werandzie.
- Piękny mamy dziś dzień, co nie? - spytałam, patrząc w niebo.
- O tak. Idealny do myślenia o koncercie... - Nina rozmarzyła się. - Myślałaś już co założysz? - przeczesała włosy.
- Troszkę. Na tea party planuję ubrać sukienkę, tą białą w kwiatki. A na koncert chyba dżinsy i zwykłą koszulkę. I obowiązkowo do każdego zestawu skórzaną kurtkę i trampki. - rozsiadłam się wygodniej. - A Ty?
- Hmm... Chyba tą czarną sukienkę na VIP-a z Rydel, a na koncert podobnie jak ty, tyle, że ja wezmę bluzę dresową. -  upiła łyk soku pomarańczowego.
- Cześć dziewczyny! Daisy, jak dobrze Cię widzieć! - Katherine, moja znajoma z USA, wołała do nas już od furtki. Szybkim krokiem podeszła do nas i wysciskała. - Opowiadajcie, co u Was. - usiadła na wolnym krześle, na przeciwko mnie.
- Jedziemy na koncert R5. - oznajmiłam szybko.
- Tych seksiaków z Ameryki? Boże, jak ja ich uwielbiam. Byłam już na pięciu koncertach. Nawet nie wiesz jakie to cudowne uczucie... - rozgadała się na dobre.
Katherine jest bardzo śliczną i naturalną dziewczyną. Wszyscy ją znają, bo jako jedyna z tej wsi wyjechała do Los Angeles,  a nie do Londynu. Mimo to nadal jest miłą i sympatyczną wiejską kobietą.

Późnym wieczorem położyłam się do łóżka. Usiłowałam spać, ale sam fakt, że niebawem zobaczę R5 i Rylanda spędzał mi sen z powiek.
- Nina, śpisz? - zapytałam ją.
- Yhy... - mruknęła i obróciła się na drugi bok.
Schowałam twarz w poduszki i w myślach powtarzałam sobie 'Daisy musisz już spać. Jutro, wcześnie rano, kury będą czekać, aż je nakarmisz. I świnki też. I krówki...'. Znużona rozmową sama ze sobą, zasnęłam. 

O piątej rano zadzwonił mój budzik. Leniwie zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic na przebudzenie i ubrałam czyste rzeczy. Związałam włosy w wysoką kitkę i zeszłam do kuchni. Tato właśnie szykował śniadanie.
- Cześć tato. - ucałowałam go w policzek.
- Dzień dobry Daisy. Gotowa na wiejski dzień? - tata postawił na stole talerz z kanapkami.
- Tak. Tylko śniadanko i idę. - uśmiechnęłam się szeroko.
I tak właśnie będzie wyglądał mój urlop od szkoły - praca w polu, praca przy zwierzętach, praca w domu i minimium odpoczynku.

---------------------------
Witajcie!
Wiem, dawno nie było notki, ale dziś chce podzielić się kilkoma zdjęciami z wycieczki klasowej do Warszawy. Ogólnie było super, szkoda tylko, że niektórzy nie umieli się zachować.
A oto i kilka zdjęć:






















Pozdrowionka i zapraszam za tydzień <3

2 komentarze:

  1. Dziękuję za dedykację:* Już wiem dlaczego ta dedykacja dla mnie ;)
    To standard, że niektórzy na wycieczce nie potrafią się zachować.
    Pozdrawiam i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacyjny rozdział ^.^
    Nie ma to, jak pracować podczas urlopu XD
    Czekam na next :3
    Pozdrawiam,
    Inna

    OdpowiedzUsuń