Po kilku tygodniach w końcu nadszedł dzień mojego wyjazdu do LA. Z samego rana wybrałam się na lotnisko. Nina oczywiście jechała ze mną.
- Nadal nie wierzę, że to się dzieje naprawdę... - powiedziałam szczęśliwa obracając się wokół własnej osi i podziwiając widok nowego miejsca. - LA jest takie piękne! Chciałabym tu zostać na zawsze.
- Oj Daisy... Masz studia w Londynie, ale może później... - Nina próbowała przywrócić moje myśli na ziemię.
Od kiedy się poznałyśmy nie lubiła, gdy zbytnio fantazjowałam. Uważała, że kiedyś się to źle skończy.
Przyjechałyśmy do hotelu. Każda zajęła swój pokój i rozpakowała najpotrzebniejsze rzeczy.
- Idę do Rylanda. Powiem mu, że już jestem. A Ty możesz tu zostać i poopalać się nad basenem. - oznajmiłam, a Nina tylko mi przytaknęła.
Wyszłam przed hotel. Kto by pomyślał, że w Kalifornii nawet zimą jest tak ciepło i słonecznie? Zapukałam do drzwi rodziny Lynch, a po chwili zobaczyłam w nich Rossa.
- Hej. Ja do Rylanda. - rzuciłam szybko.
- Hej. Ry jest u siebie. - wpuścił mnie do domu i zamknął drzwi. - Nie mógł się doczekać tego dnia. - dodał i zniknął w kuchni.
Weszłam do pokoju Ryry'ego.
- Cześć. - posłałam mu promienisty uśmiech.
- Daisy! - rzucił się na mnie i mocno wyściskał. - Jak minęła podróż?
- Całkiem nieźle. Barek, komfort... Po prostu podróż pierwsza klasa. - usiadłam z nim na łóżku. - Jutro idziemy do studia, co nie?
- Tak. Już jutro. - westchnął. - Ale zostaniesz tu kilka dni dłużej?
- Tak. Chcę spędzić kilka dni w tym przecudnym miejscu.
- To świetnie. Urządzimy sobie spacer... - gadał podekscytowany, ale dla mnie nie miało to znaczenia. Całym sercem pragnęłam go, tu i teraz.
- Wiesz co? Mam lepszy pomysł. - przerwałam mu.
- Jaki? - zapytał zaciekawiony.
- A taki. - odparłam i wpiłam się w jego usta, które były miękkie i słodkie. Robiło się coraz namiętniej, ale pani Stormie nagle pojawiła się w pokoju.
- Przeszkadzam? - spytała.
- Nie, ja już idę. To do jutra Ryland. Do widzenia pani Lynch. - rzuciłam szybko i opuściłam ich dom.
Co to było? Co sobie o mnie pomyślą?
Daisy się rzuciła jak wygłodniałe zwierzę hehe ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i czekam na next!
Wspaniały rozdział ^.^
OdpowiedzUsuńGod, nie sądziłam, że Daisy jest aż tak niewyżyta XD Niezły przypał, ja bym się pod ziemię zapadła.
Czekam na next :3
Take care,
Rebel Yell (Inna Inaczej)