piątek, 15 kwietnia 2016

Rozdział 2

Do domu wróciłam dopiero po 16. Ogrzałam resztki pizzy hawajskiej z wczoraj. Byłam wegetarianką przez 15 lat, ale teraz z czasem wracam do jedzenia mięsa. Bo czym tak naprawdę jest mięso? To tylko nazwa jednej grupy jedzenia, która różni się od innych strukturą, smakiem i nazwą. Po za tym student to zje byle co, bo zależy mu na oszczędności.
Gdy kończyłam jedzenie pizzy, dostałam wiadomość od babci. Pytała się czy jestem w domu, bo jedzie do mnie. Szybko jej odpisałam i zabrałam się sprzątanie. Nie chcę źle wypaść przed babcią, bo jeszcze powie coś mamie i będę musiała wrócić na obrzeża Londynu, gdzie ojciec kontroluje mnie ma każdym kroku.

Babcia przyjechała pół godziny później.
- Daisy, jak miło Cię widzieć. - wyściskała mnie.
- Ciebie też babciu. - ucałowałam babcię w policzek. - Podać coś do picia?
- Herbatę, jeśli to nie problem. - odparła i usiadła na kanapie w salonie.
Ja tymczasem poszłam do kuchni. Pomieszczenie było średnich wymiarów, oddzielone od salonu półścianką. Ściany kremowe, meble w większości z drewna. Wyciągnęłam dwa kubki w kotki, włożyłam do każdego po torebce owocowej herbatki, wsypałam po łyżeczce cukru i czekałam, aż woda się zagotuje. W międzyczasie wyłożyłam na talerz ciasteczka i zaniosłam na stolik do salonu. Po pięciu minutach, gdy wszystko było gotowe, usiadłam obok babci.
- Cóż Cię tu sprowadza, babciu? - spytałam.
- Po prostu się za Tobą stęskniłam. - babcia wzięła jedno ciasteczko i je ugryzła.
- Awww... Ja też tęskniłam. - uśmiechnęłam się do niej .
- Jak tam na uczelni? A jak znajomi? Masz już chłopaka? - wypytywała, a ja odpowiadałam krótko. Padło jeszcze kilka innych dziwnych pytań m.in. o to czy już uprawiałam seks, czy chodzę na imprezy i czy się upijam jak inni studenci.

Pod wieczór odprowadziłam babcię na przystanek. W drodze powrotnej wstąpiłam do McDonalda na rollo, gdzie spotkałam Justine, która udawała zakochaną parę z Victorem. Zrobiło mi się słabo od tej sztuczności, więc odebrałam moje zamówienie i wyszłam.
Victor to student matematyki, w którym podkochiwałam się jeszcze w liceum, bo chodziliśmy do tej samej klasy. Teraz jest mi obojętny, ale jak widać Justine myśli inaczej. Na ogół szkoda mi takich osób, ale jej nie. Musi się sama odpowiadać za swoją głupotę.
Wróciłam do domu i wzięłam długą, relaksującą kąpiel, jednocześnie oglądając Snapy Rylanda. Wykąpana, w piżamie z kotkiem, położyłam się do łóżka. Ustawiłam budzik na 6:55 , ucałowałam Ryry'ego na tapecie wyświetlacza i przytuliłam głowę do poduszki. Po kilku minutach bezsensownego gapienia się w sufit, zasnęłam.

3 komentarze:

  1. Ona chyba kocha kotki - kubek w koty, piżama w koty ^..^ No i platonicznie kocha Rylanda!
    Babcię od razu polubiłam. Wydaje się taka czuła i kochana.
    Pozdrawiam i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeszcze zapomniałam - podoba mi się ten fragment o mięsie - w sumie ma rację. Tylko, że pizza i rollo jednego dnia to chyba za dużo ;)

      Usuń
  2. Rewelacyjny rozdział. Taki prosty, jak torebka herbaty, która wymaga tylko zalania wrzątkiem.
    Babcia Daisy jest zajebista :D
    Czekam na next :3
    Pozdrawiam,
    Inna

    OdpowiedzUsuń