Szarość,
szarość, wszędzie szarość. Rozejrzałam się dookoła. Nikłe światło, wiele prawie
niewidocznych postaci.
-
Witaj w czyśćcu Guttridge. - usłyszałam głos za sobą. - Wiemy o tobie wszystko.
Żyłaś całkiem dobrze i sprawiedliwie, jednak musisz jeszcze rozliczyć się z
kilka grzechów by dostać się do nieba. - dodał.
-
Długo tu będę? - spytałam się, odwracając.
Myślałam,
że dowiem się kto to, jednak zauważyłam niezbyt wyraźną postać odzianą
blaskiem.
-
Tak długo jak będzie to konieczne. Najpierw musi odbyć się twój pogrzebu, a
bliscy pomodlić się za twoją duszę... A Ty... Musisz żałować swoich czynów.
-
Żałuję. Żałuję tego, że opuściłam bliskie mi osoby. Żałuję, że się nie
pożegnałam z nimi. Żałuję, żałuję, żałuję. - zapewniałam.
Chciałam
zapytać się jeszcze o coś, lecz tajemnicza postać zniknęła.
Nie
wiem ile czasu minęło, nawet nie odczuwam jego upływu. Czuję się dziwnie.
Chciałabym wrócić na ziemię, zobaczyć co z Rylandem, pocieszyć go... Ale nie
mogę i nigdy się to nie zmieni...
Wow.
OdpowiedzUsuńJa tak zawsze piszę "czekam na next", ale tym razem to za mało. Powinno być "czekam bardziej" ;)
Niesamowity! W życiu takiego nie czytałam.
Pozdrawiam :)
Cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuń